Bo tzw. Wife Approval Factor praktycznie zawsze jest mniejszy od 1, a prawdopodobieństwo groźby rozwodu wzrasta wprost proporcjonalnie w miarę zbliżania się do zera.
ID to zabawka męża. Wrzucana mentalnie do tego samego worka co motocykl. Z tego też wynika ten sam podział mężów na dwie grupy - tych co się tłumaczą i przekonują oraz tych którzy nie pytają o zdanie
Generalnie zrobiwszy już te kilka domków stwierdzam, że szczególnie z punktu widzenia żony ID powinien być kompletnie niewidoczny. Dom nie ma się różnić w codziennym użytkowaniu od standardowego. Włączniki naścienne są tutaj bardzo istotnym czynnikiem. Jedyne co można w miarę wytłumaczyć to przytrzymanie klawisza. Reszta (wielokliki, dotyki strefowe, gesty) stanowią domenę męża. Mile widziane jest oznaczenie "klawiszy męża" symbolami aby żona wiedziała czego ma nie klikać. Przypadkowe odpalenia scen (szczególnie alarmowych) to przynajmniej -0.1 WAF.
Dziejące się rzeczy w tle dają +0.005 do WAF - jeżeli działają bezbłędnie i niezawodnie (w innym przypadku od -0.1 do nawet -1). Panele dotykowe, smartfony, wyświetlacze, zegarki, tagi i wszystkie inne science fiction nie mają pozytywnego wpływu na WAF. Raczej są traktowane z nieufnością. Jednym z urządzeń które dają dodatni modyfikator jest pilot. Drugim jest prosty termostat naścienny (+/-). Innych urządzeń interfejsu o pozytywnym modyfikatorze dotychczas nie stwierdziliśmy. Co ciekawe, żony akceptują prosty feedback wizualny, np. podświetlenie "klawisza męża" informujące czy drzwi są zakluczone i czy alarm jest uzbrojony.
Z funkcjonalności dających +0.005 można wymienić:
- Mam pilota od robienia cieplej jak mi zimno i od rolet.
- Mąż z wyprzedzeniem zamawia wywóz szamba.
- Sprawdza na wakacjach czy w domu pozamykane okna.
- Nie zapominamy gasić światła.
- Rolety same się otwierają i zamykają (karnisze, żaluzje, markizy).
Z całej reszty cieszy się i korzysta mąż. I nie zauważyłem różnicy między niespecjalnie technicznym lekarzem czy prawnikiem, a mocno wkręconym w temat informatykiem. Praktycznie każdy z równym entuzjazmem uczy się systemu i wymyśla pomysły, dążąc z czasem do integracji jak największej ilości rzeczy. Różnią się jedynie głębokością wejścia w szczegóły i poziomem pomysłów.
Praktycznie nigdy nie trafia się facet bez minimalnie ogarniętej obsługi smartfona. Zdarzają się tacy którzy wołają syna do odpalenia wifi i itunes, ale apkę szybko łapią i to samo się tyczy wieloklików/scen.
Większość praktycznych funkcji ID można zamknąć w kilku dużych scenach - Idziemy spać, wychodzimy do pracy, wyjeżdżamy na wakacje, mamy urlop w domu, robimy party. Tylko dwie wymagają szybkiego i ergonomicznego dostępu typu dedykowany klawisz. Reszta spokojnie może być w widgetach lub ekranie głównym apki.
Pomijam przypadki typu syn kupuje rodzicom-emerytom kilka specjalnych funkcji lub wsparcie inwalidów, bo chyba nie o to chodzi.